Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rap. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Rap. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 7 lutego 2011

Rest in peace James!

Dziś swe urodziny obchodzi J Dilla, natomiast za trzy dni obchodzić będziemy piątą rocznicę jego śmierci... James to producent, którego nie trzeba przedstawiać nikomu kto choć trochę interesuje się dobrą muzyką. Jay Dee, legendarny pasjonat brzmień, świetny raper ale przede wszystkim producent - dla wielu najlepszy producent muzyczny jaki kiedykolwiek żył; można o nim pisać w samych superlatywach.

wtorek, 5 października 2010

Remixy do pobrania

Dostałem kilka maili z prośbą o udostępnienie remixów które znajdują się na moim profilu MySpace. Chodzi dokładnie o zremixowane przeze mnie trzy kawałki Smarkiego, pochodzące z jego solowego albumu. Cóż, poniżej zamieszczam linki do numerów w wersji mp3. Dzięki za zainteresowanie!

Smarki Smark - "Kawałek o rapie" (MATEJ REMIX) [POBIERZ]
Smarki Smark - "Kawałek o ściemnianiu panien" (MATEJ REMIX) [POBIERZ]
Smarki Smark - "Kawałek o pieniądzach" (MATEJ REMIX) [POBIERZ]

piątek, 20 sierpnia 2010

2010, obudź się!

Rok 2010. Marazm i nuda, – jeżeli chodzi o muzykę. No dobra może nie licząc kilku albumów, które mogę wymienić (niestety) na palcach jednej ręki. Jako, że dawno minął jego półmetek, to można wskazywać powoli faworytów do albumów „TOP 2010”. Ja chcę się jednak skupić na tym, co jeszcze w tym roku ma się ukazać; a poza tym podsumowania zawsze kiepsko mi wychodzą.

To tak; 21.09 - nowy album Roots’ów nagrany na spółę z panem Johnem Legend’em. Spodziewam się ultra muzycznego uderzenia. Ostatni album Roots’ów (w sumie jeszcze ciepły) jest bardzo dobry, aczkolwiek dość surowy. Tutaj spodziewam się nieco bardziej soulowych klimatów. Głos Legend’a po tej płycie będzie legendarny – zobaczycie! Zachęcam do sprawdzenia singla „Wake Up” z gościnnym udziałem Melani Fiony i Common’a. Ogień piekielny!

Dalej mamy The Foreign Exchange, którzy zapowiedzieli się z nowym krążkiem zatytułowanym “Authenticity”. Premiera już 12.10. Ostatni album owej grupy został bardzo dobrze przyjęty, a ja sam pokusiłem się o recenzję owego dzieła. Nie znam więcej szczegółów, pozostaje czekać. Mam nadzieję, że “Authenticity” będzie dostępne w Polsce w wersji winylowej.

Kolejna bomba to solo Evidence’a. “Cats & Dogs” ma ukazać się… w tym roku, nic więcej nie wiadomo. Niedawno ukazał się singlowy klip promujący nową płytę. Teledysk zrealizowany małym nakładem, oparty na prostym pomyśle. W sumie ciężko nazwać go nawet teledyskiem. To bardziej wizualizacja do rapu pana rapera. Oczekiwania do albumu mam dość duże zważywszy na to, iż ostatni był fenomenalny. Spodziewam się dobrego rapu od Mr Slow Flow.

Z muzyki na którą czekam to chyba wszystko. W Polsce chyba nic w tym roku nie przebije już Leszka i Returners’ów. Chyba, że płytę wyda ulubiony polski raper twojego ulubionego polskiego rapera, czyli Łona. Wyda? Wypada, żeby wydał. Wg czasu szczecińskiego, powinien wydać pod koniec tego roku. Jak będzie, zobaczymy.

wtorek, 13 lipca 2010

Tak to słyszę #5 [Magierski & Tymon ft. Mały 72 - Oddycham smogiem]

Już dość długo czaję się na napisanie o tym albumie, albumie dość krótkim aczkolwiek spójnym. Mowa o „Oddycham smogiem” którego ojcami są pan Magierski oraz pan Tymon, którzy byli dodatkowo wspomagani przez pana o ksywie „Mały 72”. Płyta wyszła nakładem Asfalt Records w roku 2008 w wersji CD oraz analogowej.

Za warstwę muzyczną odpowiada Magierski, który pod pseudonimem „Magiera”, wspólnie z „Laską” wydał dobrze znaną wszystkim fanom dobrego rapu trylogię „Kodex”. Magierski na „Oddycham smogiem” eksperymentuje, nie są to typowe hip-hopowe bity, do których Wrocławki producent zdążył nas przyzwyczaić. Wrocławianin zdaje się być na albumie głównym bohaterem (być może dlatego też płyta jest sygnowana jako Magierski/Tymon, nie odwrotnie), muzyka wykracza daleko poza rapową stylistykę, pełno tutaj żywych instrumentów, a same bity oscylują gdzieś między downtempem, jazzem a chillout’em, wspomaganym często dość mocnymi i – co ważne – opartymi na niebanalnych podziałach rytmicznych bębnami. Ponoć muzyka jaką zaprezentował nam Magierski to – jak mówił on sam – podkłady, które długo leżały gdzieś na dnie jego „szuflady”. Strach pomyśleć co w takim razie skrywa jeszcze ta jego „szuflada”. Mamy tutaj dużo motywów samplowanych wspartych żywymi brzmieniami w które ze smakiem i gracją wpleciona została przyjemnie brzmiąca elektronika.

Tymon jest głosem opisywanego tytułu. Znany wcześniej jako „Śwntuch”, na OS pokazuje się z zupełnie innej strony. Już na poprzednim albumie („Zmysłów 5”) pokazał nam, że jest świetnym tekściarzem i bujne metafory nie są mu obce. W porównaniu z poprzednią płytą „Oddycham smogiem” jest o wiele „cięższym” tworem, Tymon lirycznie zaliczył duży progres, jest tekściarzem dojrzalszym a jego linijki są o wiele bardziej przemyślane. Raper ma zadanie tym trudniejsze, że nie wymawia litery „r”, toteż sprytnie ją omija i na całej płycie nie pada ani razu słowo zawierające właśnie „err”! Imponujące prawda? Świadczy o kunszcie artysty. Raper porusza różne tematy, potrafi sprawy codzienne opisać w sposób oryginalny, uniwersalny i wielowymiarowy. I tak „Biuro” to numer traktujący o zagubieniu, potrzeby odnalezienia pewnych wartości a przede wszystkim osoby, która pomoże odnaleźć poszukiwane cnoty. Całość ubrana w barwny monolog. „Chciałbym Cię spotkać” to fantazja na temat pięknej kobiety, potrzeby obcowania z nią. Można by długo pisać a mnogość interpretacji zaskoczyłaby nie jedną panią polonistkę. Myślę, że żaden wymagający słuchacz nie będzie zawiedziony. Flow nie powala, dość monotonne, nie ma tutaj miejsca na jakieś eksperymenty czy modulację głosu. Słuchacz przez to skupiony jest przede wszystkim na tym o czym a nie jak mówi raper.

Ciekawostka przyrodnicza: Tymon przez wiele lat pisał recenzje gier dla znanego miesięcznika „CD Action” – nie wiem jednak, czy dziś się tym jeszcze trudni.

Reasumując: „Oddycham smogiem” to dzieło spójne, ciężkie, przepełnione różnego rodzaju smaczkami, które odkrywamy dopiero po kilku przesłuchaniach. Nie jest to płyta skierowana do konserwatywnych hip-hopowców, bo tych zapewne ona nie przyciągnie. Jednocześnie jest to muzyka, która może się podobać nie tylko zwolennikom czarnej muzyki „gadanej”. Autorem wyśmienitej okładki jest Forin, nie wyobrażam sobie lepszego coveru dla tego wydawnictwa.

poniedziałek, 12 lipca 2010

Wakacyjne rytmy

Za oknem skwar, maksymalny upał. Jest tak gorąco u mnie w pokoju, że się boje o winyle; żeby w jakiś sposób nie uległy odkształceniu. Mieliśmy długą, mroźną zimę, bardzo mokrą wiosnę a teraz mega upalne lato. Zeszłoroczne lato było niejakie, deszczowe – zbyt ponure jak na okres wakacyjny.

Rokrocznie sezon letni kojarzy mi się z jakimiś płytami, na które mnie „nachodzi” podczas właśnie wakacji i tak w zeszłym roku były to: „Lavorama” (Ortega Cartel), „Powrócifszy” (Warszafski Deszcz) i „Electric Relaxation vol. 2” (Daniel Drumz). Te trzy albumy nieustannie towarzyszyły mi podczas wakacji 2009 a obecnie są ich symbolem pozwalającym przenieść się do tego radosnego okresu – a dodam, że zeszłoroczne wakacje były wyjątkowo udane!

Jakie płyty typuję na moje osobiste „letniaki” 2010? Na pewno Hocus Pocus i ich rewelacyjne „16 Pieces”; ale także cała dyskografia francuskiej grupy, którą stosunkowo niedawno odkryłem. Świetna energia, choć tekstów zupełnie nie rozumiem to w jakiś sposób muzyka HP nastraja mnie pozytywnie. Kolejna pozycja to niedawno wydany wspólny album Eldo i Returners’ów. Przyznam, że przed premierą bałem się jak Eldoka ujarzmi energiczne bity z których duet producencko – dj’ski jest znany. Na szczęście Leszek wyszedł z tego „obronną ręką”, mało tego; wyszło mu to na dobre, rapuje o wiele energiczniej niż chociażby na „Eternii” czy „27”, które klimatycznie zbliżone są do „Zapisków 1001 nocy”. Najbardziej letnie numery to: „Jam” i „Moje...”. Album ponoć ukaże się także w wersji winylowej. Trzecim tytułem który typuję jest „Druga płyta” którą już w lutym zaprezentował nam zespół „Poluzjanci”. Album nieco spokojniejszy, wyśmienity na wieczorny chillout po ciężkim, upalnym dniu.

czwartek, 8 lipca 2010

Kultura zjada swój ogon!

Od pewnego czasu obserwuję u siebie swojego rodzaju „otwarcie głowy”. Nie wiem czy to tylko „dni otwarte” czy  ten stan mi pozostanie. Do czego zmierzam? Otóż jeszcze kilka lat temu słuchałem wyłącznie rapu, wyłącznie polskiego i wyłącznie czysto-rapowanego, opartego na określonych, typowych dla rapu standardach. Później przyszedł czas poszerzania horyzontów, zagłębiłem się nieco w pojęciu „czarnej muzyki”. Cieszy mnie to niezmiernie, ponieważ poznałem wielu wspaniałych wykonawców jazzowych czy soulowych na których wcześniej byłem zupełnie zamknięty.

Jakiś czas temu, słuchając audycji Pana Hirka Wrony natchnąłem się na zespół „Poluzjanci”; dziwnym trafem kilka dni wcześniej emitowany był odcinek Kuby Wojewódzkiego w którym to ów Kuba gościł drugiego Kubę – wokalistę wcześniej wspomnianego zespołu. Ów historia jest tym bardziej intrygująca, że ja nie jestem fanem Pana Wojewódzkiego i nie oglądam jego „szoł”, a los tak chciał, że przelotnie usłyszałem Badacha. Wryło mnie w fotel! Usłyszałem prawdziwą muzykę, na którą byłem tak długo głuchy.


Dziś przeglądałem MySpace, czytałem biografie różnych domorosłych raperów i producentów. Wniosek? Już nie mówię o tym, że słowa takie jak „klika”, „skład”, „ekipa” – powinny być zakazane. Nie potrafię tego opisać, ale poczułem, że to nie moja bajka. Nie rozumiem już tych nagrań gdzie głównym bohaterem jest przesterowany wokal a jednym usprawiedliwieniem jest tekst typu „wiesz to demo”. Oczekuję od muzyki czegoś więcej niż tylko jednostajnie uderzających bębnów czy dudniących basów – nawet w przypadku tej rapowanej – bo potrafi  być ona ambitna i zaskakująca. Jest w tym nutka hipokryzji, gdyż sam nigdy nie popisałem się niczym wykraczającym jakoś specjalnie poza opisany schemat, jednak poczułem, że brnę w ślepy zaułek i, że jeżeli nie zmienię drogi to prędzej czy później popadnę w jakąś muzyczną rutynę.

Środowisko hip-hopowe to chyba najbardziej zawistne środowisko wśród wszystkich współczesnych subkultur. To normalne, gdyż wynika bezpośrednio z czystego współzawodnictwa na którym kultura hip-hopowa jest przecież oparta. U nas – w Polsce – przybrało to jednak jakieś chore rozmiary i znaczenie. Na forach anonimowi kolesie prześcigają się we wzajemnym dissowaniu a swoje „cru” – choćby nie wiem jak słaby numer nagrało – wychwalają pod niebiosa. Konserwatywni hip-hopowcy boją się zgłębić inne gatunki muzyczne; bo nie wypada? Bo tylko rap się liczy a reszta to gówno? Sam tak kiedyś miałem – to jest złe.

Z czego to wynika? Moim zdaniem z tego, że dzisiejszy słuchacz muzyki rapowanej jest mało wymagający (nie mówiąc już o tym, że słuchacz dziś w ogóle jest mało wymagający) słucha wszystkiego co mu się podsunie – najlepiej niech to będzie proste i ładnie "opakowane"; toteż twórcy niewiele od siebie wymagają. Mamy zalew gniotów z których ciężko jest wyłowić coś wartościowego. Sam już nie wiem czy więcej jest tych co tworzą czy tych co słuchają rapu. Z jednej strony to dobrze – niby mamy większy wybór, każdy znajdzie coś dla siebie. Z drugiej zaś strony – to błędne koło które powoduje regres.

Apeluję! Wymagajmy od siebie więcej i otwórzmy się na nowe rzeczy!

A na deser panowie prawilniacy:


Ogień!

niedziela, 20 czerwca 2010

Remixy i takie tam

Pragnę poinformować iż na moim profilu MySpace dostępne są trzy nowe numery. Są to remixy znanych kawałków Smarkiego. Zachęcam do odsłuchu. Jeżeli komuś owe tracki w mojej interpretacji spodobają się na tyle, że będzie chciał je pobrać to taka opcja jest dostępna na stronie JednaMiłość.net. Warto nadmienić, że sama strona "JednaMiłość" zmieniła nieco swój profil. Obecnie jest to jedynie moje portfolio. Nad nowym wyglądem pracowałem wspólnie z bratem, on także jest autorem zdjęć mieszczących się w galerii. Zapraszam na jego www.

wtorek, 4 maja 2010

Możesz pomóc

"Akcja związana jest z dwunastoletnią Karolinką. W wieku dziesięciu lat wykryto u niej guza mózgu, który okazał się być nowotworem glejakiem. Przez półtora roku Karolina poddawana była chemioterapii i radioterapii w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. W styczniu 2010 roku opuściła szpital i wydawało się, że walkę z rakiem ma za sobą. Niestety, dwunastoletnia dziewczynka 13. marca trafiła na pogotowie ze względu na bardzo złe samopoczucie. Okazało się, że nowotwór objął cały mózg, kolejne guzy odrastają i lekarze wykluczają operację. Opiekunką Karoliny jest jej mama, która by móc się opiekować córką porzuciła pracę zawodową. Lekarze są bezradni. Pieniądze, które chcemy zebrać na koncercie przeznaczone zostaną na pomoc dziewczynce i jej mamie, która została pozbawiona możliwości pracy i zasiłku. Fundusze przeznaczone będą na wykupowanie recept dla Karoliny, wzywanie lekarzy na prywatne wizyty w domu jeżeli zajdzie taka potrzeba, dojazdy na chemioterapię w CZD w Warszawie, a także chcielibyśmy ułatwić Karolinie i jej mamie życie codzienne. Karolina, jak każde dziecko, ma swoje potrzeby i marzenia, które zwłaszcza teraz chcemy spełniać."
 Ty też możesz pomóc chorej dziewczynce. Możesz to zrobić na dwa sposoby, wpadając na koncert (6. maja w Radiu Luxembourg o godzinie 20:00), lub biorąc udział w aukcji charytatywnej. Do wylicytowania są aż 3 unikatowe albumy. Wyszły one w niewielkim nakładzie i dziś są praktycznie niedostępne na rynku. Są to stricte podziemne produkcje: Bert/Matej, Dj Ace, Jacek. Zachęcam wszystkich do wzięcia udziału w licytacji. Całe pieniądze zostaną przekazane na pomoc dla Karolinki. LINK DO AUKCJI.

poniedziałek, 3 maja 2010

Tak to słyszę #4 [The Jonesz - Season One]

Chyba wystarczająco długo się już czaję by zrecenzować wspólny album Patryka oraz Jesse’go. Mowa tu oczywiście o „Season One” wydanym w 2008 roku. Dlaczego się czaję? Ponieważ jest to płyta którą szczególnie cenię i będzie mi bardzo ciężko obiektywnie spojrzeć na jej zawartość.

SO wyszło pod szyldem „The Jonesz” – duetu który tworzą wcześniej wymienieni panowie. Nasz rodak, Patr00, który obecnie mieszka w Kanadzie (przeprowadził się tam wraz z rodziną w roku ’96) jest odpowiedzialny za muzyczną stronę albumu. Wcześniej wydał on „Random Note”, swojego rodzaju płytę producencką na której udzielili się polscy MC. RN była dostępna (i chyba ciągle można ją gdzieś dorwać) za pośrednictwem Internetu, jest to oczywiście tzw. "nielegal” i można go pobrać zupełnie za darmo (do czego gorąco zachęcam). Patryk tworzy również wspólnie z Piotrkiem, kolektyw o nazwie Ortega Cartel, w zeszłym roku wydali prawdopodobnie swój ostatni album „Lavorama”, który przez wielu uważany jest za najlepszą PL płytę rapową roku 2009. Po więcej szczegółów zapraszam na ortegacartel.com. Jasse Maxwell jest głosem duetu The Jonesz. Raper mieszkający w Montrealu (przeprowadził się tam w 2002 roku) ponoć „zjadł zęby” na freestyle’u. Niestety niewiele wiem o jego wcześniejszych dokonaniach. Obecnie nagrywa w 3dB studio i jest związany z ekipą 16Pads Rec.

Season One to twór na który składa się aż 18 premierowych numerów i jeden remix. Trzy bity przygotował P. Kennedy, który swoją drogą – spisał się wyśmienicie. Patr00 stawia w swoich produkcjach na mocno cięte sample. Sposób ich obróbki można porównać oczywiście z Noonem, który też ma swój wkład w album, bowiem odpowiada on za mastering całości. Patryk czerpie dużo z soulu i funku, okraszając całość lekką domieszką elektroniki. Warto również zwrócić uwagę na bębny, które to u tegoż producenta zawierają niebanalne podziały rytmiczne, są niezwykle bogate; jednym słowem – bujają. Z tego co się orientuję na SO nie został wykorzystany żaden polski sampel; szkoda, Patryk ma rękę do polskich winyli. Jedyny numer który mi niespecjalnie się podoba to „Super8Supperclub”, to głównie „zasługa” podkładu który jakoś nie porywa. Nie jest słaby, jednak od Patryka wymaga się nieco więcej.
Jasse bawi się słowem w numerze „Super8Supperclub” (paradoks trochę hehe) pokazuje, że szybkie nawijanie to dla niego nie pierwszyzna, wychodzi z tego obronną ręką. Przy okazji – kawałek ten był ponoć pierwszym nagranym na ten album. Powstał spontanicznie na jednej z freestyle’owych sesji w 3dB. Maxwell pokazał, że jest tekściarzem zarówno melancholijnym, mocno lirycznym („Lemonade”, „Skywriter” czy „Alice”) jak i MC luźnym, rapującym np. o swoim zamiłowaniu do butów („Sneakers’n’ Heels” niżej teledysk). Flow Kanadyjczyka może nie porywa, jednak jest w nim wyczuwalna pasja i „chemia”, która jest między nim a podkładami polskiego producenta. Początkowo nie podobał mi się styl Jasse’go, uważałem jego rap za monotonny, jednostajny, jednak po kilku odsłuchach doszedłem do wniosku iż to świetny tekściarz i bardzo dobry raper.

Season One to niewątpliwie produkcja, obok której trudno przejść obojętnie, szczególnie jeżeli jest się fanem klasycznego rapu na jeszcze bardziej klasycznych podkładach. Polecam wszystkim tym, którzy nie słyszeli zaopatrzenie się w płytę, można ją kupić np. w AsfaltShop’ie – zarówno w wersji winylowej jak i CD. Jak już jesteśmy przy formie wydania, to grzechem byłoby nie wspomnieć o okładce, która powala swoja prostotą, wersje LP i CD są oparte na podobnym motywie graficznym. Za cover odpowiada oczywiście 77cuts. W obydwu wydaniach otrzymujemy książeczkę, która zawiera świetne zdjęcia i opisy numerów. Niestety opakowanie wersji winylowej rozkleja się (i nie jest to pojedynczy przypadek), trzeba zatem zapatrzeć się w klej. To chyba jedyny mankament tego wydawnictwa. Świetny album i sądząc po nazwie – w przyszłości możemy się spodziewać kontynuacji dzieła. Ciekawy jest również fakt iż album najpierw ukazał się nakładem  japońskiej wytwórni P-Vine, natomiast dopiero później w Polsce.

Zapraszam do obejrzenia teledysku do „Sneakers’n’ Heels”, poniżej znajduje się filmik pokazujący jak powstawał bit do owego numeru. Za teledysk odpowiedzialna jest okipa 16Pads.

sobota, 10 kwietnia 2010

Prawilny słuchacz

Temat stary jak Świat, oklepany jak auto z Niemiec - robione w Polsce, a dotyczy prawionego polskiego rap słuchacza. Właśnie przemogłem się i obejrzałem (w całości!) teledysk (?) Pejowca, klip (nie to faktycznie za duże słowo) który jest ilustracją do kolejnego dissu na Tedeusza. Nie śledzę dokładnie tego całego beefu, bo zarówno jedna jak i druga strona konfliktu mnie nie rajcuje. Dlaczego więc obejrzałem owe wideo? Otóż zachęciły mnie do tego komentarze na Youtube. "Zjada Tedego stylem", "klasa", "Peja mistrzem". Pytanie samo się nasuwa. Kim są ci ludzie? Bo nie wierzę, że jest to ten "margines" do którego ponoć Peja (i inni prawilni) kieruje swoje numery. Margines nie ma stałego dostępu do neta. Generalnie moje spostrzeżenia nie dotyczą wyłącznie jednego numeru poznańskiego rapera. Ostatnie kilka jego albumów jest po prostu oparte na tym samym schemacie (właściwie to tylko "na legalu" jest naprawdę dobrym wydawnictwem - choć może to sentyment?). To nie jest ten rap w którym się zakochałem. To jakiś prostacki bełkot frustrata w średnim wieku.

To samo tyczy się Firmy, PTP, i innych Wilków (nie liczę domorosłych składów typu Waszka G, bo to prosi już o pomstę do Nieba). Kim więc jest statystyczny prawilny odbiorca tego typu muzyki? Bo z jednej strony mamy grupę społeczną która faktycznie „reprezentuje biedę” (materialną i mentalną) a z drugiej strony (co jest całkowicie dla mnie niezrozumiałe) dzieciaki z „dobrych domów” (to chyba wszyscy ci z dostępem do neta). Tych pierwszych jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Tych drugich zaś kompletnie nie pojmuję (to jeden z tych momentów gdy rodzice uderzają się w pierś pytając „gdzie popełniliśmy błąd?!). Błąd gdzieś nastąpił po drodze. I nie zwalajmy tutaj winy na system szkolnictwa czy wychowanie; choć to drugie w dużym stopniu wpływa na nasz światopogląd. Moim zdaniem ludzie „utożsamiający” się z tego typu rapem, to przede wszystkim dzieciaki z rodzin, gdzie nigdy nic nie brakowało a „uliczne życie” znają tylko z GTA. Uliczny rap to taka wersja demo, czegoś nielegalnego; czegoś co wzbudza ciekawość. Poza tym jest łatwy w odbierze więc ciężko się dziwić, że najczęściej słuchacze tego typu muzyki wiodą prym również w „klubach” gdzie dumnie rozbrzmiewają „manieczki”.

Uliczny rap kiedyś był kierowany wyłącznie do ludzi którzy „coś” przeżyli i którym faktycznie teksty zawarte w trackach dodawały otuchy. Umówmy się. Prawilny rap też może być dobry, choć jego poziom (w sumie to całego rapu w Polsce) leci na łeb na szyję. Nie potrafię w całości przesłuchać nawet jednego numeru z nurtu ulicznego, a teledyski przyprawiają mnie o atak śmiechu. Teksty oparte na czasownikach, kwadratowe flow (flow? to także za duże słowo) i w większości słabe bity. Nurt uliczny muzyki rapowej miał pokrzepiać ciemiężonych, dać kopa energii/motywacji. W Polsce to poszło w złą stronę i namawia on jedynie do nienawiści, nie propagując przy tym żadnych pozytywnych wartości. Jest wtórny i nie tyle co prosty co prostacki. Ile - na Boga - można nawijać jak to jest źle i, że wszyscy dookoła są źli a tylko prawilny słuchacz to dobry chłopak, „będzie dobrze, dzieciak” nie wystarczy. Jak ma być dobrze, skoro taka nawijka tylko pogrąża człowieka a przecież nie o to tu chodzi.

Ciężko więc się dziwić przeciętnemu Kowalskiemu, że ma Hip-Hop za kulturę szczeniactwa i anarchii. Patrząc na rap poprzez pryzmat kolejnego klipu Dixon37 czy Hemp Gru – nie trudno wysnuć radosne wnioski typu: „aha więc to jest ten cały hip-hop”.

piątek, 1 stycznia 2010

"Jazz, Kawa, Rap" w zestawieniu TOP100 za rok 2009!


Rok 2009 to już czas przeszły. Jak zwykle przy okazji zamykania pewnego rozdziału w życiu jakim niewątpliwie jest początek nowego a finał starego roku – wypada poczynić pewne podsumowania. Należałoby się skupić oczywiście w rozrachunku związanym z muzyką – tudzież płytami jakie ukazały się w ciągu całego 2009. Ja – póki co nie ośmielę się na tak odważny krok. Powód jest prosty; nie jestem na tyle osłuchany by móc cokolwiek podsumowywać. Są jednak ludzie którzy mają do takowych podsumowań prawo, jak chociażby Calak, Lite czy Axun. Ten ostatni umieścił na swoim blogu zestawienie „100 najważniejszych płyt 2009 roku” – jest to opis płyt lepszych i gorszych, bardziej i mniej znanych, ale zawsze w jakiś sposób istotnych dla minionego już roku. Nie jest to zestawienie stricte rapowe. Jest tutaj miejsce na wszystkie popularne gatunki muzyczne, tym bardziej cieszy fakt iż album który wydałem wspólnie z Bertem („Jazz, Kawa, Rap”) znalazł się na owej liście! Czy słusznie? Nie mnie oczywiście to oceniać. Moim zdaniem na pewno trochę na wyrost. W końcu na liście są takie nazwiska/zespoły/ksywy jak: O.S.T.R., Hey, Diana Krall, Grzegorz Turnau, Eminem czy chociażby Tomasz Stańko. Dziękuję w imieniu swoim i Berta za dostrzeżenie. Obecność na takiej liście zobowiązuje, także rok 2010 będzie pracowity!

Tymczasem - Wszystkiego najlepszego dla wszystkich w Nowym Roku!

wtorek, 29 grudnia 2009

"Filipo/Ziemak - FiZyka" Jarasz się? Zamów se CeDeka.


Można już nabyć album „Filipo/Ziemak – FiZyka” - w wersji fizycznej. Cena: 11zł (razem z wysyłką!). Album ukazał się nakładem 100 NUMEROWANYCH sztuk. Całość opakowana w pudełko typu „slim” i okraszona błyszczącą okładką (papier kredowy) .

Zamówienia można składać pisząc na adres: zamawiam@filipoziemak.pl. W mailu należy podać swoje imię, nazwisko, adres, oraz ilość zamawianych sztuk.

W wiadomości zwrotnej zawarte będą informacje dotyczące numeru konta na który należy dokonać przelewu. Niżej tzw. "rijal foto". Zachęcam wszystkich do zakupu i w imieniu chłopaków serdecznie dziękuję wszystkim kupującym. 5! Wszyscy Ci, którzy z różnych powodów nie nabędą wersji fizycznej, czy tez nie słyszeli jeszcze płyty, mogą za darmo pobrać ją STĄD.

PS. Tak przy okazji... mam do sprzedania klawiaturę komputerową, która przyda się każdemu fanowi FL Studio. Więcej informacji TUTAJ.

poniedziałek, 26 października 2009

Wyszperawszy #2

Ostatnimi czasy mam napięty terminarz. Nie mam czasu nawet po czterech literach się podrapać. Cisną nas na uczelni niemiłosiernie. Dobra ale dosyć o szkole. Kilka drobnych spraw się nazbierało, które chciałbym zebrać w kolejnej części wdzięcznego cyklu „Wyszperawszy”.

Na pierwszy ogień „JuNouCast” czyli zbiór podcastów polecanych (czy jak kto woli) skompilowanych przez czołowych i (co ważne) cenionych przedstawicieli czarnej muzyki z „kraju nad Wisłą”. Wszystkie tracki dostępne oczywiście za darmo do ściągnięcia z TEJ strony. Wśród DJ’ów znalazły się takie ksywy jak: Kixnare, MentalCut czy Przaśnik. Polecam.


Kolejna wyszperana pozycja to „Printempo – Printempo”. No ale „co to” – ktoś mógłby nie bez kozery zapytać. Już śpieszę z wyjaśnieniami (choć w sumie sam mało wiem). Printempo to polski producent, który wydał album o tytule zbieżnym z jego pseudonimem. Jest to płyta na której znajdują się utwory instrumentalne. To stylistyka jaką możemy kojarzyć chociażby z solowych wydawnictw Noon’a. Jednak tutaj jest nieco bardziej mrocznie a same bity są (moim zdaniem) dużo bardziej rozbudowane. To już nie jest tylko techniczne budowanie bitów, to już pełnoprawne utwory muzyczne. Mnie ta płyta zmiażdżyła, po więcej informacji zapraszam na blog 77cuts, gdzie również można pobrać za darmo cały album. Nad wszystkim czuwa wydawnictwo „Estrada Nagrania” – także musi być grubo. Polecam i polecać będę.


Pragnę wspomnieć jeszcze, że już za parę chwil (to kwestia kilku dni raczej) ukaże się świetny album szczecińskiego duetu Filipo/Ziemak. Jak ktoś żyje rapem „złotych lat 90tych”; to na pewno ta pozycja jest dedykowana dla niego. Za gramofonami DJ Ace, brzmienie Meduz (SpontanStudio). Niżej wideo-zapowiedź. "A Ty co miałeś z Fizyki?"


Sprawa następna to pojawienie się ciekawego felietonu na łamach portalu tvn24.pl. Zachęcam do zapoznania się. Całość TUTAJ.

Na zakończenie wideo z zajawkowego „nawijania sobie”. Znacie tych panów?

sobota, 12 września 2009

Tak to słyszę. #1 [KERO-ONE "Early Believers"]

Jak pisałem wcześniej; stałem się szczęśliwym posiadaczem najnowszego dzieła pana znanego jako „KERO-ONE”. „Early Believers” – bo tak nazywa się jego najnowsze LP, to jego drugi solowy album, wydany 3 lata po oficjalnym debiucie. Gościnnie na albumie pojawią się takie osobistości jak Ohmega Watts czy też Ben Westbeech. Na „Early Believers” natchnąłem się stosunkowo niedawno. Usłyszałem singlowy kawałek „Keep Pushin’” który oczarował mnie swoją lekkością, i choć płyta miała premierę już w kwietniu tego roku, to dopiero teraz miałem przyjemność w całości ją usłyszeć.

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że będzie to moja pierwsza recenzja, która otworzy nowy cykl w którym postaram się pisać o płytach, które zrobiły na mnie jakieś wrażenie (pozytywne lub negatywne). Ważna zasada: będą to jedynie albumy które znajdują się w mojej płytotece (ahh jak to dumnie brzmi!), także nie koniecznie będą to „gorące nowości”. Kolejna zasada: nie będę wystawiał żadnych jakoś wyskalowanych ocen. Postaram się pisać wyłącznie o płytach które mam w formie mierzonej w calach - czyli na winylu. To chyba tyle w gwoli wstępu.

KERO-ONE to DJ, producent i raper w jednej osobie. Mogłoby się wydawać; stosując popularna maksymę: „jak coś jest do wszystkiego to jest do niczego”. Nie w tym przypadku. KERO, na „Early Believers” jawi się przede wszystkim jako producent i raper, jest autorem aż 10 spośród 12 podkładów.

Muzycznie EB to twór wyważony, niezwykle wysmakowany. Znajdziemy tutaj mocne samplowane bity jak „Welcome To The Bay”, „This Life Ain’t Mine” czy komponowane od podstaw - jak wcześniej wspomniane „Kepp Pushin’”. Bity choć nie są jakimiś banger’ami to kiwają głową. Strasznie ucieszyła mnie obecność licznych break’ów perkusyjnych które nawiązują do klasycznych podkładów. Przeważającym instrumentem jest tutaj gitara, która jest wszechobecna, i to ona w głównej mierze dodaje polotu i lekkości. Choć sam nie jestem zwolennikiem gitar, to przyznam, że tutaj brzmią bardzo przekonująco. Jak już pisałem; muzyka jest lekka, energiczna, ale nie brak też momentów z mocniejszym uderzeniem jak chociażby genialny podkład w „Lets Just Be Friends”. Brzmienie EB jest „ciepłe”, i to jest także potężna zaletą tego albumu, ponieważ przy innym masteringu płyta mogłaby nie mieć takiej głębi jaką de facto ma.

Rap. Choć KERO-ONE nie zabija swoim flow, to płynie. Płynie w swoim tempie, luźno, to czuć i (co ważne) ten luz udziela się słuchaczowi. Na tę chwilę jest to rap jaki najbardziej cenie w dzisiejszym świecie raperów którzy poza „techniką” i „morderczym flow” nie widzą nic. Raper porusza tematy różne i mogłoby się wydawać banalne, jednak dotyczące każdego. Mamy tu trochę o przyjaźni, o muzyce, o miłości, przyszłości, życiu i przeznaczeniu. Wszystko opowiedziane energicznie bez przerw na „zamułę”. Goście również świetnie się spisali, pięknie uzupełniając materiał.

„Early Believers” to album spójny, łączący nowoczesną aczkolwiek delikatną elektronikę z klasycznymi samplami czy też całymi loopami perkusyjnymi, które podkreślają hip-hop’owy charakter produkcji. Muzyka wręcz „pulsuje” nie pozwalając słuchaczowi na nudę. EB to jedna z tych płyt, którą najlepiej słucha się latem, jednak i na jesień jest to świetna pozycja, rzucająca nieco słońca podczas ponurych, pochmurnych dni. Minusy? Ciężko jest mi się dopatrzeć, na siłę nie będę wymyślał. Serdecznie polecam wszystkim fanom dobrej muzyki – płyta dla każdego kto ceni dobre brzmienie. Niżej prezentuję teledysk do „Keep Pushin’”.

środa, 2 września 2009

Gorący Wrzesień!

Uff. 9.09.09 to magiczna data, i nie chodzi o nagromadzenie dziewiątek. To dzień w którym odbędzie się kilka premier płytowych, między innymi „Onar – Jeden Na Milion”, długo oczekiwany legalny debiut Tetrisa ("Dwuznacznie") a także album chyba nikomu nie znanemu bliżej Mayer Hawthorne. Pan Mayer to muzyk amerykańskiego pochodzenia, który wydaje właśnie swój album w bardzo cenionej i prestiżowej wytwórni „Stones Throw”. Ale dlaczego o nim w ogóle wspominam? Ponieważ jego album będzie dostępny w naszym kraju za pośrednictwem Asfalt Shop’u! „A Strange Arrangment” – bo taki tytuł nosi opisywana produkcja będzie dostępna w wersji winylowej! Jak na razie w asfaltowym sklepie możemy nabyć dwa single promujące album ("Just Ain't Gonna Work Out", "Maybe So, Maybe No") które zrobiły na mnie duże wrażenie. Oczywiście obydwa single występują na winylu, z czego jeden w bardzo oryginalnej formie! W jakiej? Sprawdźcie sami. Niżej zamieszczam dwa klipy promujące płytę.

Wracając do naszych rodzimych muzyków - jeżeli chodzi o Onara, to nie spodziewam się wiele (sama tracklista już mnie odpycha), co do Teta, to jestem ciekaw, choć nie liczę na bombę (mam nadzieję, że się mylę). Mayer? Najbardziej liczę na ten tytuł. Na pewno kupię! Warto dodać iż dzień wcześniej (8.09.09) premierę ma drugie solo Numera („Ludzie, Maszyny, Słowa") a już 10.09 premiera dosyć niespodziewanego „NOTE2” autorstwa Tedego. Pytanie, czy daty premier solowych albumów panów z WFD są celowo zaplanowane przed i po premierze płyty Onara? Ciężko powiedzieć. Jedno jest pewne - Wrzesień będzie gorący!





Karma Atchykah - wideo!

"Dziś premierę swą ma video Karma Atchykah (znany z gościnnego udziału na płycie Ortegi "Lavorama").
Klip promuje street album artysty "Karmapolitain".

Produkcja : Sixteen Pads Films.
"

Tak, warto sprawdzić klip. Przedstawia on nam 3 numery z nadchodzącej płyty. Jak zwykle ekipa Sixteen Pads Films spisała się na medal. Od razu widać, że to wyszło spod ich rąk. Klimat jest!

niedziela, 23 sierpnia 2009

"Siódmy Dzień" (remix)

Jako, że dziś jest Niedziela - "siódmy dzień"; to postanowiłem opublikować pewien numer. Do rzeczy...

Na moim MySpace do odsłuchania remix utworu „Siódmy Dzień” Mroka (w wersji "na bicie Matej"). Jeżeli ktoś nie lubi odsłuchiwać z MySpace lub (ewentualnie) zajarał się numerem w mojej interpretacji, to może go sobie pobrać.

czwartek, 16 lipca 2009

Hip Hop Lives!

Joł joł. Mam wakacje. To piękny okres w życiu każdego człowieka. Czas ogarnięcia pewnych rzeczy które od dawna gdzieś tam zalegają. W moim wypadku lista takich spraw jest niezwykle rozległa, nie wiem czy uda mi się ją „rozpykać” w ciągu tych 3ch miesięcy wakacji, jednak liczę iż kilka najważniejszych „misji” zostanie wypełnionych. Jednym z celów które sobie postawiłem na te wakacje, to tzw. „nadrobienie zaległości z hip-hop’u”. Jestem ’89 i nie trudno się domyśleć, że „oldskul” to pojęcie względne i dla mnie znaczy co innego iż dla kolesia z pokolenia chociażby KRS-One’a. W sumie nie przez przypadek przytaczam ksywkę tego pana, no ale o tym później.

Pewnego dnia zawitałem do znajomego kolegi Artura aka DJ Ace aka iNieJestSmutno. Jak zwykle gadaliśmy o rapie, woskach gołębiach i ludziach. Tak; nasze rozmowy to zazwyczaj grubsze rozkminy. No ale do sedna. Otóż pan Artur w pewnym momencie sięgnął po magiczny karton w którym znajdowały się różne płyty, kasety itp. Wyciągnął kilka płyt, rzucając proste „musisz to obejrzeć”; pomyślałem „spoko”. Tytuły niektórych filmów przewijały mi się już kilka razy w różnych klasycznych numerach rapowych. Oto kilka z nich: „Style Wars”, „Freshest Kids”, „Krush Groove”, „Rythe & Reason”, „Freestyle: Art Of Rythme”, “HipHop Legends”, “Deep Crates 2”, “DMC 2002”, “Buil To Scratch”, “Scratch: The Way I Live”, “Beat Street” I w końcu znany wszystkim dobrze “Wild Style”. Wcześniej widziałem jedynie “Scratch”; jednak dopiero te filmy wywarły na mnie tak niesamowite wrażenie iż uświadomiłem sobie jak mało wiem o pięknej kulturze jaką jest “Hip-Hop”.

Przyznam się, że nie wiedziałem co oznacza data 12.11.1973 (tych, którzy ciągle nie wiedzą odsyłam do filmu „Hip-Hop Legends”). Wiadomo, wiem czym jest Bronx dla hiphop’u, kto to DJ Kool Herc czy Africa Bombaataa; jednak nie zdawałem sobie sprawy jak dużo wnieśli oni do kultury 4 elementów. Zupełnie inaczej patrzę na Hip-Hop, choć myślałem, że mam już wyrobione o nim zdanie. Zacząłem dostrzegać ponadczasowość i siłę tego zjawiska jeszcze bardziej niż wcześniej.

Hip-Hop powstał by nieść radość, uśmiech, szerzyć pokój, wolność, równość i braterstwo. To kultura oparta na współzawodnictwie, dająca pozytywnego kopa energii i motywację do działań. I nie ważne czy ktoś jest czarny czy biały, czy rapuje, maluje tańczy, czy siedzi za deckami. Zawsze nieodłącznym elementem hh było współzawodnictwo. W pewnym pierwotne wartości niesione przez tę kulturę zostały zepchnięte gdzieś na bok. Jak zwykle wszystko rozbiło się o pieniądze. Wielkie koncerny (przede wszystkim) muzyczne widziały w rapie możliwość zysku i kiedy to wszystko nagle stało się modne to każdy słuchał rapu, tańczył, malował czy robił bity. „Jesteśmy tu od zawsze, tylko kochają nas bardziej / Za co? Za Hip-Hop. Czemu? Bo modny” – Jak nawijał O.S.T.R. Media przedstawiły hip-hop w zupełnie innych barwach; przez co do dziś jest on kojarzony z gangami, złotem, drogimi zegarkami, autami, alkoholem, narkotykami czy plastikowymi paniami tańczącymi nie wiadomo co. Generalnie zło w najgorszym wydaniu, prosta muzyka dla prostaków. Niestety pewne stereotypy się utarły, widzę to patrząc chociażby po swoich znajomych (tych nie rapowych, choć i niektórzy rapowi mają błędne pojęcie o hiphop’ie). Nie raz słyszę docinki na temat rapu czy graffiti. Obecnie przestało mnie to interesować, kiedyś wczuwałem się, chciałem wszystkich nawracać. Dziś – olewam to; choć przyznam, że czasami mam ochotę strzelić w ryj jednemu czy drugiemu za głupawą gatkę.

Hip-Hop był wszędzie, od gazet, głupawych reklam jakiś soczków czy zabawek aż po kampanie polityczne. Media jak pijawki, wyssały to co mogły wyssać. Zresztą tak jest zawsze. Cała ta komercjalizacja miała swój kulminacyjny punkt w roku 2006 (moim zdaniem) kiedy to Nas nagrał numer „Hip-Hop Is Dead”, zobrazowany niezwykle ciekawym klipem. Prawdziwy hip hop umarł, ale tylko na chwilę by odrodzić się w miejscu w którym to wszystko się zaczęło - w podziemiu.

Hmm a może prawdziwy hip-hop niegdy nie wyszedł z podziemia? Różnie można na to patrzeć, no ale to taka mała dygresja. Uważam iż obecnie hh zatoczył pełne koło i znów żyje swoim rytmem właśnie w podziemiu.

Cieszy mnie to niezmiernie, ponieważ odpadła masa przypadkowych ludzi a zostały osoby które to naprawdę kochają. No ale skupmy się na muzyce, bo to ten element najdotkliwiej został dotknięty przez zjawisko komercji. Dziś w podziemiu wychodzi wiele wyśmienitych albumów; jakby nie patrzeć na chwilę obecną większość dobrych płyt wywodzi się właśnie z underground’u. To jest piękne kiedy dany producent, DJ czy raper może bez skrępowania robić muzykę jaka mu się podoba; nie oglądając się na innych może tworzyć to co dyktuje mu serce. Z całego tego boom’u hiphop wyszedł nieco dojrzalszy. Dojrzalsi o pewne doświadczenia są również ludzie którzy go tworzą. To słychać. Życzę tej kulturze aby na zawsze pozostała w podziemiu, bo tam jest jej miejsce. Rap (chociażby) to muzyka od ludzi dla ludzi. Wszelkie pośrednictwo jest tutaj zbędne. Dobrze, że hh zszedł z tabloidów, przynajmniej nie trące nerwów widząc ludzi których szanuje obok jakiegoś Feel’a czy Dody. Kolejnym dowodem na to iż jest coraz lepiej, jest wracająca popularność płyt winylowych, które nieodzownie kojarzą się z czarną muzyką. Będzie tylko lepiej.

Respekt jak przeczytałeś/przeczytałaś całość : ). Przepraszam za mój chaotyczny styl oraz grafomanię, napisałem to pod wpływem chwili. 5!

PS. Tutaj wideo wspomnianego wcześniej KRS-One – „Hip-Hop Lives” (ft. Marley Marl). Jest to numer z 2007 roku, czyli powstały w rok po opisanym wyżej numerze Nas’a. Jeżeli taki ktoś jak KRS-One uważa, że Hip-Hop żyje, to musi coś w tym być! : )