sobota, 10 kwietnia 2010

Prawilny słuchacz

Temat stary jak Świat, oklepany jak auto z Niemiec - robione w Polsce, a dotyczy prawionego polskiego rap słuchacza. Właśnie przemogłem się i obejrzałem (w całości!) teledysk (?) Pejowca, klip (nie to faktycznie za duże słowo) który jest ilustracją do kolejnego dissu na Tedeusza. Nie śledzę dokładnie tego całego beefu, bo zarówno jedna jak i druga strona konfliktu mnie nie rajcuje. Dlaczego więc obejrzałem owe wideo? Otóż zachęciły mnie do tego komentarze na Youtube. "Zjada Tedego stylem", "klasa", "Peja mistrzem". Pytanie samo się nasuwa. Kim są ci ludzie? Bo nie wierzę, że jest to ten "margines" do którego ponoć Peja (i inni prawilni) kieruje swoje numery. Margines nie ma stałego dostępu do neta. Generalnie moje spostrzeżenia nie dotyczą wyłącznie jednego numeru poznańskiego rapera. Ostatnie kilka jego albumów jest po prostu oparte na tym samym schemacie (właściwie to tylko "na legalu" jest naprawdę dobrym wydawnictwem - choć może to sentyment?). To nie jest ten rap w którym się zakochałem. To jakiś prostacki bełkot frustrata w średnim wieku.

To samo tyczy się Firmy, PTP, i innych Wilków (nie liczę domorosłych składów typu Waszka G, bo to prosi już o pomstę do Nieba). Kim więc jest statystyczny prawilny odbiorca tego typu muzyki? Bo z jednej strony mamy grupę społeczną która faktycznie „reprezentuje biedę” (materialną i mentalną) a z drugiej strony (co jest całkowicie dla mnie niezrozumiałe) dzieciaki z „dobrych domów” (to chyba wszyscy ci z dostępem do neta). Tych pierwszych jestem jeszcze w stanie zrozumieć. Tych drugich zaś kompletnie nie pojmuję (to jeden z tych momentów gdy rodzice uderzają się w pierś pytając „gdzie popełniliśmy błąd?!). Błąd gdzieś nastąpił po drodze. I nie zwalajmy tutaj winy na system szkolnictwa czy wychowanie; choć to drugie w dużym stopniu wpływa na nasz światopogląd. Moim zdaniem ludzie „utożsamiający” się z tego typu rapem, to przede wszystkim dzieciaki z rodzin, gdzie nigdy nic nie brakowało a „uliczne życie” znają tylko z GTA. Uliczny rap to taka wersja demo, czegoś nielegalnego; czegoś co wzbudza ciekawość. Poza tym jest łatwy w odbierze więc ciężko się dziwić, że najczęściej słuchacze tego typu muzyki wiodą prym również w „klubach” gdzie dumnie rozbrzmiewają „manieczki”.

Uliczny rap kiedyś był kierowany wyłącznie do ludzi którzy „coś” przeżyli i którym faktycznie teksty zawarte w trackach dodawały otuchy. Umówmy się. Prawilny rap też może być dobry, choć jego poziom (w sumie to całego rapu w Polsce) leci na łeb na szyję. Nie potrafię w całości przesłuchać nawet jednego numeru z nurtu ulicznego, a teledyski przyprawiają mnie o atak śmiechu. Teksty oparte na czasownikach, kwadratowe flow (flow? to także za duże słowo) i w większości słabe bity. Nurt uliczny muzyki rapowej miał pokrzepiać ciemiężonych, dać kopa energii/motywacji. W Polsce to poszło w złą stronę i namawia on jedynie do nienawiści, nie propagując przy tym żadnych pozytywnych wartości. Jest wtórny i nie tyle co prosty co prostacki. Ile - na Boga - można nawijać jak to jest źle i, że wszyscy dookoła są źli a tylko prawilny słuchacz to dobry chłopak, „będzie dobrze, dzieciak” nie wystarczy. Jak ma być dobrze, skoro taka nawijka tylko pogrąża człowieka a przecież nie o to tu chodzi.

Ciężko więc się dziwić przeciętnemu Kowalskiemu, że ma Hip-Hop za kulturę szczeniactwa i anarchii. Patrząc na rap poprzez pryzmat kolejnego klipu Dixon37 czy Hemp Gru – nie trudno wysnuć radosne wnioski typu: „aha więc to jest ten cały hip-hop”.

6 komentarzy:

tomislater pisze...

Też mnie to irytuje, jak jakieś zjebane ryje dissują się w komentarzach nawzajem na YT czy coś, ale takie mamy nowe pokolenie :-) (czyt. lans za wszelką cenę) Wytatuowanie sobie JP na rękach, plecach, etc. Ludzie, którzy są na ulicy tylko jak po mleko wychodzą, ale i tak "reprezentują uliczny rap elo elo". No cóż, ja się z tym plebsem nie identyfikuję i śmieję się z nich tak samo jak Ty. A poziom hip-hopu spada bo coraz więcej ludzi się za to zabiera, a większość to idioci, nie ma co tutaj ukrywać ;)

Axun pisze...

Wchodzę, czytam i widzę, że napisaliśmy bardzo podobne teksty. Mój czeka na publikacje we wtorek na łamach portalu GW, ale w tej sytuacji chyba go skasuję. nie ma się co powtarzać. ;)

Unknown pisze...

Nigdy w życiu. Ja piszę nieskładnie, i ledwo liznąłem temat. Czekam na Post u Ciebie! Pozdrawiam!

buffu pisze...

Właśnie przez takie wpisy widzę i wiem, że istnieją ludzie, którzy wiedzą czym jest dobra muzyka. 5.

Anonimowy pisze...

Bardzo ciekawe spostrzeżenie z tym, że uliczny rap Peji moze być dla wielu dzieciaków z dobrych domów takim substytutem nielegalności, pewnego szaleństwa, którego nie są w stanie sami doświadczyć.

pozdrawiam,
Kajetan.

Anonimowy pisze...

Peja to maly hipokryta i hemoroid z zaburzeniami osobowosci, jebac kurwy i chleb ze smalcem o le!