Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lato. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lato. Pokaż wszystkie posty

sobota, 2 października 2010

Ortega odchodzi w wielkim stylu

Wczoraj miała miejsce premiera klipu zespołu „Ortega Cartel”. Teledysk jest zwieńczeniem, podsumowaniem; pożegnaniem ze słuchaczami. Trwa 15 minut i zawiera wszystkie ważniejsze numery które ukazały się na ich ostatniej płycie – „Lavorama”. Całość zrealizowana została przez „Sixteen Pads Films”, na poziomie do którego zdążyli nas już przyzwyczaić. Wideo robi wrażenie, jest nieprzewidywalne i jak to u Ortegowców bywa – spontaniczne. Wygląda to jak ekranizacja do promomix’u płyty; szkoda tylko, że to klip „pożegnalny” i jak to Grzesiek (AxunArts) stwierdził… „łezka się w oku kręci”.

poniedziałek, 12 lipca 2010

Wakacyjne rytmy

Za oknem skwar, maksymalny upał. Jest tak gorąco u mnie w pokoju, że się boje o winyle; żeby w jakiś sposób nie uległy odkształceniu. Mieliśmy długą, mroźną zimę, bardzo mokrą wiosnę a teraz mega upalne lato. Zeszłoroczne lato było niejakie, deszczowe – zbyt ponure jak na okres wakacyjny.

Rokrocznie sezon letni kojarzy mi się z jakimiś płytami, na które mnie „nachodzi” podczas właśnie wakacji i tak w zeszłym roku były to: „Lavorama” (Ortega Cartel), „Powrócifszy” (Warszafski Deszcz) i „Electric Relaxation vol. 2” (Daniel Drumz). Te trzy albumy nieustannie towarzyszyły mi podczas wakacji 2009 a obecnie są ich symbolem pozwalającym przenieść się do tego radosnego okresu – a dodam, że zeszłoroczne wakacje były wyjątkowo udane!

Jakie płyty typuję na moje osobiste „letniaki” 2010? Na pewno Hocus Pocus i ich rewelacyjne „16 Pieces”; ale także cała dyskografia francuskiej grupy, którą stosunkowo niedawno odkryłem. Świetna energia, choć tekstów zupełnie nie rozumiem to w jakiś sposób muzyka HP nastraja mnie pozytywnie. Kolejna pozycja to niedawno wydany wspólny album Eldo i Returners’ów. Przyznam, że przed premierą bałem się jak Eldoka ujarzmi energiczne bity z których duet producencko – dj’ski jest znany. Na szczęście Leszek wyszedł z tego „obronną ręką”, mało tego; wyszło mu to na dobre, rapuje o wiele energiczniej niż chociażby na „Eternii” czy „27”, które klimatycznie zbliżone są do „Zapisków 1001 nocy”. Najbardziej letnie numery to: „Jam” i „Moje...”. Album ponoć ukaże się także w wersji winylowej. Trzecim tytułem który typuję jest „Druga płyta” którą już w lutym zaprezentował nam zespół „Poluzjanci”. Album nieco spokojniejszy, wyśmienity na wieczorny chillout po ciężkim, upalnym dniu.

poniedziałek, 3 sierpnia 2009

Obczyzna a ojczyzna.



Przez jedenaście dni lipca przebywałem wraz z rodziną we Włoszech. Cóż wiele widziałem, każdy dzień był po brzegi wypełniony atrakcjami. Oczywiście najwięcej zobaczyłem w Rzymie, piękne miasto, które ciągle żyje. Nie ważne czy jest to upalny dzień czy gorąca noc, zawsze wszędzie jest pełno ludzi i jeszcze więcej skuterów. Swoja drogą ciekawe jest to, że wszyscy jeżdżą tam „jak chcą” nie respektując żadnych przepisów ruchu drogowego. Znak „Stop” w ogóle jest traktowany jakby go nie było a „Zakaz wjazdu” jest dokładnie odwrotnie rozumiany. Mimo wszystko jest tam dużo większa kultura jazdy niż u nas. Ostatnio ktoś mi powiedział, że przepisów można się nauczyć, można ich przestrzegać; ale kultury jest ciężko się nauczyć. Cóż - to prawda. Noo ale do czego zmierzam i w ogóle po co o tym piszę?

Generalnie zadziwiło mnie pozytywne podejście do życia ludzi których tam spotkałem. To niesamowite i niezwykle budujące gdy widzi się uśmiechniętych ludzi dookoła. Uśmiech? Czy to kwestia tego, że tam ciągle świeco słońce? Chyba nie. Nikt tam się nie przejmuje klasycznym już u nas „a co ludzie powiedzą”; tam takie hasło nie istnieje. Każdy robi to co mu się podoba, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Co prawda ja – jako Polak podchodziłem do niektórych rzeczy nieco sceptycznie. Tak. Panie nie grzeszą tam urodą a panowie są nieco zniewieściali. Taki styl widocznie tam panuje, i to jedyne z czym nie mogłem się oswoić hehe. Jednak w czym tkwi problem narodu polskiego? Kiedyś ktoś powiedział: „Nasz Naród jest piękny, tylko Ludzie są ch**owi”. Niestety to prawda. Jesteśmy strasznie zakompleksionym narodem. Wystarczy przejść się ulicą i widać, że „każdy ma tutaj jakąś misję” jak to ujął Ace. Taka prawda, ludzie są zabiegani, zamyśleni, z masą problemów na głowie. Jasne. Nie jest łatwo a może nawet czasami bywa ciężko, jednak sam po sobie widzę, że część problemów które mam - stwarzam sobie sam; nie wiedzieć czemu w sumie. W niczym to nie pomaga. Sami tworzymy sobie w głowach jakieś sztuczne granice. Dlatego apeluję Narodzie mój ukochany! Podnieś głowę i zamiast w ziemię, patrz w niebo! Bądźmy dumni z tego, że jesteśmy zdrowi, że żyjemy w wolnym kraju ze wspaniałą historią i tradycjami. Zacznijmy cieszyć się z „małych” rzeczy. Uśmiechajmy się częściej. Największym naszym problemem jest wszechobecna zawiść; gdy przysłowiowemu Kowalskiemu wiedzie się lepiej. Trzeba się tego wyzbyć, strasznie dużo przez to tracimy... Dobra nie wiem skąd u mnie taki moralizator. Musiałem to napisać.

Wracając do Rzymu. Poza wspaniałymi zabytkami i mentalnością ludzi dostrzegłem tam również wszechobecny hip-hop. Chociażby b-boy’e tańczący na kartonach pod samym Colloseum. Oczywiście nie tylko zabytki architektoniczne mnie interesowały jak to ujął Ostry na Jazzurekcji „Pi***ol zabytki, mnie znajdziesz na winylach” – poszukiwałem antykwariatów. Nie było łatwo, jednak w końcu znalazłem, niestety nie było możliwości odsłuchu żadnej płyty a i ojro miałem mało, to mogłem sobie pozwolić jedynie na tzw. pewniaka. Kupiłem album po prostu jako kolejny do kolekcji, choć wchodziłem do sklepu z przeświadczeniem, żeby znaleźć coś do samplingu. Kupiłem Cool & The Gang „Something Special” (1LP). Bardzo dobry zakup; mam chociaż przy czym się wyluzować wieczorami : ).

Ok. Napisałem o tym; o czym chciałem. Podsumowując, było świetnie choć w Polsce najlepiej się czuję i nie chciałbym nigdy się stąd wyprowadzić; bo mimo naszych wad, jest tutaj coś, czego próżno szukać w innych krajach. Ciężko to opisać słowami, każdy to uczuje inaczej.

poniedziałek, 6 lipca 2009

Wakacje!

Haa, wakacje można śmiało uznać za rozpoczęte. Tak! Za oknem piękna pogoda, trawnik rozrasta się na dobre (to akurat nie jest dobra nowina), i rozpoczął się sezon grillowy (czytaj: codziennie chodzę pijany). Cóż, robię nic, ale chyba mi się należy! Hmmm… ale zaraz zaraz w sumie to nie jest do końca tak, że nic nie robię – a jak już czymś się zajmuję, to jest to picie. W żadnym wypadku!
Wczoraj byłem u znajomego po winyle, w sobotę inny koleś pożyczył mi parę wosków, także jest z czego ciąć i robić dobry rap. Pierwsze efekty już widać, bo oto ja, po długiej przerwie sieknąłem bit. Bit który mogę spokojnie uznać za dobry. Głowa się buja i buzia się cieszy. Czegoż więcej potrzeba? Jeszcze nie wiem jak potoczą się dalsze losy tego bitu, noo ale na pewno nie będzie długo leżał.

Jakby tego było mało, to już w najbliższy piątek wybieram się po kolejną partię czarnych płyt. Tym razem jedziemy na Berlin. Nie znam zbyt dobrze niemieckiego, no ale liczę iż „muzyka jest językiem wszechświata”.

Warto dodać iż stałem się szczęśliwym posiadaczem wosku 7” – JuNouMi z kawałkami „Młoda Fokka” oraz „Rewolucja”. Wykonawców nie muszę chyba przytaczać. Wiadomo o kim mowa.
Jeżeli chodzi o to czego ostatnio słucham; to nie będę oryginalny, oczywiście nowa Ortega oraz nowy Drumz. Z tym, że Ortega w ciągu dnia, natomiast Pan Daniel już po zmroku hehe.

Teraz ciekawostka przyrodnicza. Otóż Dziwnówek wychodzi na przeciw oczekiwaniom rodziców i postanawia „hip-hop” zaszczepić ich pociechom. Tak tak, jedyne takie miejsce w którym tętni zajawka i na bank w tle lecą jakieś klasyki. Jesteś prawilnym hip-hopowcem? Masz dzieciaka? Sprawdź to!