Dziś miała miejsce niespodziewana premiera drugiego singla z
nadchodzącego albumu Łony i Webbera - „Cztery i pół” (premiera 30.09.11). Singiel nosi tytuł "To nic nie znaczy". Łonson
kolejny raz wspiął się na wyżyny; zawieszając kolegom z rapowego podwórka poprzeczkę
jeszcze wyżej(!). Czy jest ktoś w tym kraju kto może mu dorównać?
Patrząc
obiektywnie: Flow Łony jest mocne, techniczne aczkolwiek bez „fajerwerków” – w Polsce znajdzie się kilku mc o nieco
bardziej „morderczym” sposobie rzucania wersów; jego głos nie jest specjalnie
charakterystyczny (niegdyś często mylony z Fiszem). Co więc wyróżnia tego
szczecińskiego nawijacza? Otóż teksty! To właśnie one od zawsze są znakiem
rozpoznawczym dla tego pana. Adam (prawdziwe imię Łony) porusza tematy oryginalne
a nawet te pozornie oklepane potrafi przedstawić w niebanalny sposób.
Najnowszy
singiel to typowo „łonowy” (jakkolwiek to nie brzmi) banger. Raper jest poważniejszy
niż na pierwszym czy drugim krążku co nie oznacza, że radosny optymista w nim
umarł. Tenże optymista po prostu dorósł!
Beat Webbera jest nieco ascetyczny;
klasycznie ułożone bębny doprawione ciężkim basem – całość prowadzona przez
proste sample. Chwytliwa prostota podkładów Andrzeja (Webber) jest czymś co od
zawsze mnie urzeka. Nie będę interpretował tego o czym „zaśpiewał” nam Łonson;
jednak nie trzeba być wieloletnim fanem rapu żeby usłyszeć, że sposób
przedstawienia świata i lekkość „pióra” to klasa sama w sobie; klasa która
zostawia daleko w tyle pozostałych rodzimych nawijaczy. Moje rozważania brzmią
jak recenzja całego albumu; jest to związane (i świadczy) z tym, że w jednym singlu Łony i
Webbera odnajduję więcej radości niż na niejednym pełnym albumie.
Miało być obiektywnie, wyszło subiektywnie; jak zwykle
zresztą gdy poruszam temat związany ze szczecińskim duetem. Od zawsze jestem
wielkim fanem tychże panów i cieszę się, że od lat tak godnie reprezentują moje
ukochane miasto. Odliczam dni do premiery płyty - jak na razie
mojego kandydata do rapowego albumu roku. Pod tym linkiem można składać
zamówienia.
PS. Nie wszyscy wiedzą, że Łona wraz z Webberem należeli niegdyś
do zespołu o wdzięcznej nazwie „Wiele C.T.” mają na koncie jeden nielegal – „Owoce
miasta”, który wyszedł w 1999 roku. Mieli wówczas po kilkanaście lat! Album był
dostępny na kasecie a pojedyncze tracki można znaleźć w Internecie (piękny
rym). Z dobroci serca udostępniam album w całości z numerami w odpowiedniej
kolejności (no nie czuję...) KLIK!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz