"Common - The Dreamer/The Believer"
Płyta ukazała się pod koniec zeszłego roku. Przyznam, że nie
wiedziałem czego się po niej spodziewać; wiem, że Common lubi eksperymentować i
stąd moja niepewność. Jestem wielkim fanem muzyki rapera z Chicago ale z uwagi
na jego poprzednią płytę - „Universal Mind Control” - która nie przypadła mi do
gustu, trochę się bałem. Na szczęście nie zawiodłem się, raper wydał
fantastyczny album, wyprodukowany w całości przez jednego producenta – No I.D.
Tak, tak; tego samego który wyprodukował takie klasyki jak „Can I Borrow a
Dollar?”, „Resurrection” czy „One Day It'll All Make Sense” – czyli większą
część dyskografii Commona. Klasyczna kolaboracja MC/Producent wyszła panom na
dobre i choć ich podejście było klasyczne to album jest świeży.
Niestety nie potrafię obiektywnie wypowiadać się na temat
tych panów. Łona to najlepszy tekściarz w tym kraju i kropka. Jego flow
zaliczyło kolejny progres, i choć teksty traktują nieco poważniejsze tematy niż
na poprzednich płytach, to wciąż można się w nich doszukać podwójnego (a może
nawet potrójnego) dna doprawionego szczyptą humoru i okraszonego zawsze trafną
pointą. Tekstowo to bardzo mocny album, przemyślany i stawiający rodzimym
raperom porzeczkę jeszcze wyżej. Muzycznie Webber zaliczył jeszcze większy
progres niż jego rapujący kolega. Pan Andrzej skrupulatnie odchodzi od
samplingu na rzecz tzw. „beatów granych”. Wychodzi mu to całkiem zgrabnie i pozytywnie
wpływa na album jako spójną całość. Warto dodać, że to pierwszy album
szczecinian, który wyszedł nakładem ich labelu „Dobrze Wiesz” i – co ciekawe –
chyba najlepiej wypromowany i dostrzeżony krążek w ich dorobku. Brawo!
"The Roots - Undun"
Kolejny album, który ukazał się gdy myślałem, że nic już mnie
w 2011 ciekawego nie czeka. Jednak The Roots to tak solidna marka, że od nich
można spodziewać się wyłącznie bardzo dobrych albumów. Najnowszy, 10. krążek
„Undun” to album koncepcyjny. To historia Redforda Stephensa opowiedziana z –
delikatnie rzecz ujmując – zaburzoną chronologią. Od razu trafiamy w sam środek
wydarzeń a rapujący panowie dostarczają nam kolejnych informacji na temat
fikcyjnego bohatera. Black Thought w wyśmienitej formie, pozostali goście
świetnie wpisują się w koncepcję „Undun”, muzycznie... to arcydzieło, nie można
nic innego powiedzieć bo byłoby to bluźnierstwo. Muzyka zawarta na płycie wykracza
daleko poza typowe hip-hopowe loopy. Powinni za ten album dostać nagrodę
Grammy, kolejną zresztą.
Trafiłem na tego pana przypadkowo, przeglądając katalog
„Ninja Tune”. W tym roku Brytyjczyk wrócił z epką „Moonbeam Rider”
na którą składa się 5 numerów. Ciężko mi pisać cokolwiek więcej o tym albumie,
ponieważ nie znam się aż tak dobrze na muzyce elektronicznej. To szeroko rozumiana
elektronika, którą ciężko zaszufladkować, to ciężkie syntezatory, które brzmią
fenomenalnie. To pompujące stopy i tłukące po kaflach werble, to bardzo dobrze
przemyślany chaos. Zresztą album tego 22 latka (!) został wydany przez jedno z
najbardziej cenionych wydawnictw w dziedzinie „nowych brzmień” – a to o czymś
chyba świadczy.
"Sokół i Marysia Starosta - Czysta brudna prawda"
Marysia była lekko w szoku (ale chyba) dumna w pełni gdy
wraz z Sokołem otrzymali Złotą płytę za zawrotną (15 000 sztuk ; ))
sprzedaż ich wspólnego krążka. Należało im się! Tytuł „Czysta brudna prawda”
świetnie oddaje charakter albumu, który lirycznie jest surowy, momentami
przykry ale dobitnie prawdziwy. Sokół jest w życiowej formie, polski
rap-narrator pokazał się z wyśmienitej strony nie tylko jako tekściarz, czujny
obserwator ale także jako raper o ponadprzeciętnej technice wypluwania słów.
Marysia Starosta nie jest uzupełnieniem albumu, jest jego pełnoprawnym
współtwórcą. Bardzo się cieszę, że nie ograniczyła się jedynie do
podśpiewywania chórków oraz refrenów. Ma piękny głos, który tworzy świetny
kontrast dla historii przedstawionych przez Wojtka. Dobrze Sokół zrobił
zamieniając Jędkera na Marysię. Polecam bardzo solidna płyta dla ludzi o
mocnych nerwach.
"Poluzjanci - Trzy metry ponad ziemią"
Panowie chyba wszystkich zaskoczyli wydając kolejny album po
zaledwie rocznej przerwie. Ja spodziewałem się kolejnego wydawnictwa w
okolicach roku 2020. Z tego co wiem, to album został nagrany na tak zwaną
„setkę”. Ten sposób pracy nie należy do najłatwiejszych ale daje wyśmienite
efekty. Względem poprzednich wydawnictw postęp słychać przede wszystkim w
sferze tekstowej. Pan Janusz Onufrowicz (tekściarz zespołu) wykonał kawał
dobrej roboty. Grzegorz Jabłoński (klawiszowiec) w którymś z wywiadów mówił, że
teksty są tak dobre, że nożna je z powodzeniem czytać bez muzyki – coś w tym
jest. Badach to Badach, to najlepszy męski wokal i to nie tylko na skalę
krajową. Szkoda, że płyta nie odbiła się większym echem. Szkoda, bo to bardzo
wartościowa muzyka.
"Jamie Woon - Mirrorwriting"
Kolejny brytyjski akcent w moim zestawieniu. Odkrycie
muzyczne roku 2011, i bynajmniej nie moje prywatne (choć po części tak) a
ludzi, którzy bardzo dobrze znają się na tego typu muzyce. 27-mio letni
Brytyjczyk to nowa nadzieja muzyki Soul. Jego debiutancki album „Mirrorwriting”
charakteryzuje się niezwykłą lekkością przyswajania. Muzycznie jest dość
prostym tworem, ale chyba taki był zamysł, zresztą Woon świetnie odnajduje się w
tej stylistyce. Jest w tej płycie coś magicznego, coś co przyciąga. Idealna
pozycja na wieczory, chillout po ciężkim dniu. Ciekaw jestem kolejnych
wydawnictw tego pana, będę śledził jego poczynania, dam znać jak coś się
urodzi. Tymczasem serdecznie polecam.
"Ten Typ Mes - Kandydaci na szaleńców"
Mes to raper z najlepszym flow w Polsce. 2011 to album
„Kandydaci na szaleńców” – drugi wypuszczony przez jego własne wydawnictwo
„Alkopoligamia”. Pan Piotr uczy się na błędach, ponieważ tym razem otrzymujemy
świetnie wydaną płytę – a jakość wykonania jest też ważna, fizyczny nośnik ma
również cieszyć oko. Muzycznie to bardzo różnorodna pozycja. Nie wiem czy
typowy hip-hopowy łeb odnajduje się w tym co proponuje nam Warszawiak. Ja się
odnajduje doskonale. KNS to różnorodność muzyczna, której wspólnym mianownikiem
są bardzo dobre teksty i świetne wykonanie. Mes nie boi się eksperymentów w
porównaniu do poprzedniego albumu („Zamach na przeciętność”) słychać progres,
choć nie jest to jakiś potężny krok wprzód. Może dlatego, że ciężko tak dobre
flow wywindować jeszcze wyżej. Sprawdź nawet jak nie słuchasz rapu.
Polecam zapoznać się również z innymi zestawieniami:
- Litoslav
- SoulBowl
- AxunArts
- Diggin
Dodatkowo, na dobre rozpoczęcie roku mały prezent ode mnie, trochę inna
stylistyka niż zwykle:
3 komentarze:
Fajny prezent.
W zasadzie oprócz płyty Woona, każdym z wymienionych przez Ciebie tytułów się jarałem.
Axun, świadczy to tylko o jednym - masz bardzo dobry gust muzyczny! ; ) Pozdrawiam!
Prześlij komentarz