wtorek, 26 kwietnia 2011

Oficjalna lista sprzedaży


Jestem ofiarą. Ofiarą boom’u na Hip-Hop w Polsce, który miał miejsce jakoś na początku tego wieku. Mówi się, że gdy jakiś gatunek muzyczny się narodzi, to nigdy już nie umiera. To fakt! Można zatem pokusić się o wyróżnienie kilku etapów rozwoju takowego gatunku muzycznego. Rap na gruncie polskim to przykład idealny. Przeszedł on przez wszystkie fazy; narodziny – burzliwy rozwój w podziemiu; boom – czyli nagły wzrost popularności;  w końcu - powrót do undergroundu.


Oczywiście „powrót do podziemia” to pojęcie dość względne; ponieważ granice między undergroundem a mainstream’em przez te wszystkie lata nieco się zatarły. Jednak trzymajmy się tego, że wyznacznikiem popularności danego gatunku będzie sprzedaż płyt + zainteresowanie mediów. Ów zainteresowanie może być zarówno pozytywne jak i negatywne. Przecież to za pośrednictwem owych mediów Hip-hopowcy w Polsce zyskali wizerunek głupawych „blokersów”, przecież to przez telewizornie i za sprawą radia ludzie zaczęli kojarzyć rap z takimi „składami” jak „Verba” czy „18L”. Błąd! Okres „boom’u” zrodził odrębny gatunek tzw. „hip-hopolo”.

OK. Wszystko w porządku, mamy dobry, solidny PRAWDZIWY rap i mamy „hip-hopolo” – ok, kumaci rozróżnią wartościowy kawał muzyki od przysłowiowego gówna. Czy na pewno? Eee nie?

No nie.

Nagle okazało się, że pojęcie „hip-hopolo” jest niezwykle pojemne. Wszystko co wykraczało poza ramy klasycznego rapu, dostawało naklejkę z napisem „hip-hopolo”. Myślę, że gdyby najnowsze solo Mesa („Kandydaci na szaleńców” przyp.) wyszło, powiedzmy w roku 2004; to Ten Typ do dziś borykałby się z łatką hip-hopolowca albo przynajmniej gościa który takową płytę ma na koncie. „Ejj man, przecież on tam pedalsko śpiewa!” – tak by było.

Dziś jest inaczej. Dziś album Mesa jest przyjęty bardzo pozytywnie (dzięki Bogu!). O czym to świadczy? Czy polski słuchacz jest nieco bardziej otwarty? Myślę, że tak! Owszem, mamy konserwatywnych hip-hopowców, słuchających wyłącznie klasycznego rapu, jednak jeżeli dana płyta jest dobra to nawet prawilny hip-hopowiec jej nie shejtuje – to zdrowe podejście (chyba, że jest głuchy albo faktycznie głupi).


Faktem jest to, że za pośrednictwem hip-hopowego boom’u który miał swoją kulminację jakoś w roku 2004, wiele osób zaczęło słuchać rapu. Jestem jedną z takich osób. Myślę, że zaliczam się również do drugiej grupy ów radosnych ofiar – grupy, która pozostała przy tej fantastycznej muzyce w czasie gdy ona odsunęła się gdzieś w cień. Szczerze mówiąc bardzo mi to odpowiada; uważam, że dobry rap stał się dobrem ekskluzywnym (luksusowym?) ponieważ dostęp do niego mają ludzie, którzy faktycznie słuchają tej muzyki i mają o niej jakieś pojęcie. Czasami trzeba się nieźle naszukać by znaleźć dobrego rapera, dobry album; ponieważ nie są oni „podani na tacy”, gdzieś na ekranie telewizora. Cierpliwość do takiego digging’u mają wyłącznie ludzie którzy w jakiś sposób są fanami gatunku.

No dobra, ale do czego ja właściwie zmierzam? Przecież nie będą opisywał profilu potencjalnego słuchacza rapu w PL. Dlaczego? Ponieważ już to zrobiłem tutaj. Nie będę też pisał o gustach, bo o nich się nie dyskutuje a poza tym, ten temat też już uszczknąłem.

To o co mi właściwie się rozchodzi? OLIS. Widzieliście co się dzieje na Oficjalnej liście sprzedaży? Widzieliście czego słuchają Polacy, jakie płyty kupują? W top 20 mamy 5 naprawdę solidnych rap płyt. Co to spowodowało? Czyżby szykował nam się kolejny „boom”? Może po prostu słuchacze rapowi dorośli, zaczęli zarabiać; mogą sobie pozwolić na album nabyty w sposób legalny? Nie wiem, powodów może być wiele. Sprzedaż płyt w naszym pięknym kraju jest wciąż marna; jednak (jak widać) ilość sprzedanych krążków rapowych w jakiś sposób jest względnie wysoka. 

Historia lubi się powtarzać i jeżeli faktycznie szykuje nam się „boom drugi” to ja jestem spokojny. Uważam, że polski słuchacz jest dojrzalszy, mądrzejszy o pewne doświadczenia i nie da sobie pewnych rzeczy bezwiednie wcisnąć. Jednak jak będzie naprawdę, zobaczymy. Osobiście wolę trzymać się teorii, że to nie jest jakieś preludium do kolejnego wzrostu popularności rapu a ludzie po prostu zaczynają kupować płyty – choć to może tylko moje pobożne życzenia.

Brak komentarzy: