Na pewno każdy zbieracz płyt spotkał się w sklepie ze sloganem „Zagraniczna płyta, polska cena”. Nie jestem zwolennikiem takich wydań; jak już kupuję płytę, to lubię mieć wszystko (dosłownie) oryginalne. Jednak ostatnimi czasy wiedzie mi się gorzej – w sensie ekonomicznym – musiałem więc dokonać pewnych cięć. Kupiłem kilka płyt; kilka zagranicznych, drogą internetową. Dwie z tych płyt to były właśnie nieszczęsne „wydania polskie” - okładka na zdjęciu w sklepie internetowym wydawała się „ok”; jakie było moje zdziwienie gdy otworzyłem paczkę...
Druga z zakupionych zagranicznych polskich płyt to „The Roots – How I Got Over”. Tu jest lepiej, napis jest o wiele mniejszy, lepiej wkomponowany w design albumu; jednak wciąż zbyt widoczny. Nie było żadnych naklejek informujących o polskości wydania – ogólnie in plus. Minusem może być fakt, że hologram świadczący o oryginalności płyty został naklejony na folii i siłą rzeczy uległ zniszczeniu. Niestety naklejanie ZAiKSowych znaczków na folii to częste zjawisko - nie tylko w „zagranicznych polskich” płytach.
Podsumowując: gdybym wiedział, że polska ingerencja w wygląd wybranych płyt jest tak duża, to zastanowiłbym się przed ich zakupem; Common’a w wersji polskiej na pewno bym sobie nie sprawił. Szkoda tylko, że na łamach internetowego sklepu zdjęcia obydwu wersji były identyczne. Panowie wydawcy, nie można by tak delikatniej sugerować, że płyta jest w tzw. „polskiej cenie”?
2 komentarze:
elo, matej. macie jeszcze jakieś egzemplarze jazz, kawa, rap? :) bo zaspałem jak był czas na kupno, a teraz mi źle że nie mam fizyka :)
Siemasz! No niestety cały nakład już został wyprzedany. Jeżeli będziemy robili reedycję (a jest taka możliwość) to będę o tym pisał na blogu.
Pozdrawiam!
Prześlij komentarz